Produkcja: USA
Rok produkcji: 2008
Gatunek: Melodramat
Reżyseria: David Fincher
Scenariusz: Eric Roth, Robin Swicord
"Urodziłem się w okolicznościach niezwykłych." - i tak też zaczyna się "Benjamin Button", adaptacja klasycznej noweli F. Scotta Fitzgeralda z lat dwudziestych XX wieku o człowieku, który przychodzi na świat jako osiemdziesięciolatek i stopniowo młodnieje. O człowieku, który -podobnie jak my wszyscy - nie potrafi zatrzymać upływu czasu. Jego osobistą historię, osadzoną w Nowym Orleanie, śledzimy od końca I Wojny Światowej w 1918 roku aż po XXI wiek, przeżywając jego los równie niezwykły, jak bywa los każdego człowieka. Wyreżyserowany przez Davida Finchera film jest w istocie opowieścią podróżnika w czasie, o ludziach i o miejscach, które napotyka, o odnalezionych i utraconych miłościach, o radości życia i smutku śmierci, a także o tym, czego czas nie zmienia.
David Fincher przyzwyczaił nas już do tego, że jest twórcą nietuzinkowym, oryginalnym i pewnym siebie. Filmy takie jak "Podziemny krąg" czy "Siedem" porażały tematyką i zachwycały stylistyką. Podobnie jest z jego najnowszą produkcją "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona". Historia człowieka, który rodzi się jako 80-latek i z biegiem lat... młodnieje nie może być nieciekawa. Na tym wątku właściwie wszystko miało się opierać. Zostało to pięknie zaprojektowane, sfilmowane, zagrane oraz okraszone poetycką muzyką. Co jednak tak naprawdę było celem filmu? Co reżyser chciał nam przekazać? Najprościej byłoby powiedzieć, że jest to opowieść o ludziach i o nieubłaganie biegnącym czasie, którego w żaden sposób nie są w stanie pokonać. Nawet projektując zegar, którego wskazówki będą się poruszać wstecz. Oszukać czas? To iluzja, fikcja. Wszystko byłoby fajnie ale czy do stwierdzenia tak banalnego faktu trzeba było tworzyć, aż tak niewiarygodną opowieść? Nie wydaje mi się. Poza tym Młodniejący starzec i niepohamowany upływ czasu nie są tak naprawdę motywem przewodnim filmu Finchera. Staje się nim w pewnym momencie romans i związek Benjamina z Daisy. To on mozolnie pcha całą historię do przodu, a właściwie do nieuchronnego końca. Niestety to nie jedyne zakręcenie filmowych wydarzeń. Niezbyt fortunnie wprowadzono zbyt wiele wątków dotyczących życia głównego bohatera. Romans z Elizabeth, pierwszy drink i wizyta w burdelu, pierwszy fizyczny kontakt z kobietą, praca na łajbie, mimowolny udział w wojnie itd itp. Napisałem że pomysł to niefortunny gdyż reżyser najzwyczajniej sobie z tym natłokiem zdarzeń nie radzi. Wszystko jest zaledwie polizane i zostawione na pastwę losu. Ileż możliwości dawał temat człowieka, który z biegiem lat staje się coraz młodszy. Jaki to olbrzymi potencjał dla scenarzystów. Szkoda, że świadomie lub nie zrezygnowano ze swego rodzaju zabawy konwencją czy nawet z zamierzonej ironii. Właściwie wszystko jest na serio i to do szpiku kości. Nie pozwala się nam widzom nawet na odrobinę oddechu. "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" to niezaprzeczalnie film piękny i to piękny pod wieloma względami. Z drugiej jednak strony ociężały i bez jakiegokolwiek pomysłu na porwanie widza czy podkręcenia tempa. Majestatycznie sfilmowane sceny ciągną się bez opamiętania, a my nie czekamy właściwie na nic bo i zakończenie jest nam z góry znane. Dlatego też dziwi mnie nominacja do Oscara w kategorii najlepszy film, gdyż do najlepszego filmu roku sporo Benjaminowi brakuje. Wielką siłą są także kreacje aktorskie. Jednak tutaj też dziwi mnie nominacja dla Pitta bo oprócz fantastycznej charakteryzacji nie pokazuje w tym filmie nic co zasługiwało by na jakieś wielkie laury. Nie można tego natomiast powiedzieć o paniach. Cate Blanchett, Tilda Swinton czy Taraji P. Hanson błyszczą w każdej chwili swojej obecności na ekranie. Olbrzymim plusem jest oczywiście scenografia, która bez dwóch zdań przejdzie do historii kina. Jest imponująca i włada wyobraźnią widza.
Historia z olbrzymim potencjałem na która chyba ostatecznie zabrakło sprecyzowanego pomysłu. Czasem warto z czegoś zrezygnować żeby przyłożyć się do jednej konkretnej rzeczy i nią onieśmielić widzów. Natomiast kiedy chce się pokazać wszystko na raz nie zawsze się to udaje. "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" to na pewno film wyjątkowy, wręcz baśniowy. Jednak jeżeli chodzi o jego merytoryczną stronę pozostawia jeszcze trochę do życzenia.
Marcin Kawa, FilmNews